11.
Soundtrack: Demi Lovato - Skyscraper
Dedykacja: -
Dedykacja: -
Cytat: -
Informacja: Postanowiłam, że będzie tylko 14 rozdziałów i epilog którego właśnie już pisze. Kolejne rozdziały będą dodawane co tydzień, po zakończeniu tego opowiadania zapraszam tutaj -> KLIK <-
Dziwne
uczucie. Czuje się taka lekka jak piórko. Unoszę się nad miękkim
łóżkiem i z delikatnością opadam na nie po czym zasypiam z
błogością i spokojem.
-Czy
wszystko z nią w porządku?
Leniwie
otworzyłam prawą powiekę. Spodziewałam się najgorszego – i nie
powiem, stało się. Leżałam obezwładniona, bez sił, bez chęci
do życia na szpitalnym łóżku otoczona lekarzem i dwoma
pielęgniarkami. W pokoju unosiła się woń mieszanki perfumów
który dośc dobrze znałałam. Lekarz wyjął z kieszeni małą
latarkę i poświecił mi nią w oczy, kazał śledzic mi swój palec
co też zrobiłam. Uśmiechnął się do mnie sztucznie po czym
wyszedł z pokoju zostawiając mnie z piątką chłopaków, którzy
najwyraźniej dobrze się już zadomowili bo Harry z Niallem leżeli
na sofie przeglądając coś w telefonie, Zayn z Louisem siedzieli na
podłodze i czytali jakieś czasopismo, a Liam właśnie wszedł z
kubkiem gorącej kawy. Brakowało mi jedynie Cassie.
Podniosłam
prawą rękę w celu podrapania się po skroni. Nie minęła zaledwie
sekunda kiedy cała paczka pojawiła się tuż obok mnie. Zayn usiadł
na krześle chwytając moją dłoń na której po chwili składał
pocałunki. Niall usiadł na tyłach i rozłożył tak nogi, że jego
buty znajdowały się tuż obok mojej twarzy, Louis z Harrym stali, a
Liam chodził w kółko po sali. Posłałam im blady uśmiech po czym
chciałam wstac z łóżka, ale Mulat mnie powstrzymał.
-Lekarz
zabronił ci wstawac z łóżka przez cały dzień. - wytłumaczył
No
to zaczyna się niezła katorga.
-A
co tak właściwie się stało? - wyjąkałam
-Zemdlałaś
w taksówce. - odparł Liam
Cała
piątka wyglądała na dośc podenerwowaną co nie uszło mojej
uwadze.
-O
co chodzi? - spytałam akcentując każde słowo
Zayn
podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były pełne smutku, żalu,
współczucia. Kręciła się w nich łza która zaraz spadła na
policzek. Przestraszona ścisnęłam jego dłoń jeszcze mocniej.
-Twój
dziadek.. - zaczął Louis siadając po drugiej stronie łóżka
-Miał zawał. Nie przeżył.
Momentalnie
w moich oczach pojawiły się łzy. Gapiłam się tępo w ściane na
przeciwko. Zdawało mi się, że moi przyjaciele coś mówili, ale
nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi. Liczyły się te sześc
słów wypowiedzianych z ust Louisa. Sześc słów, a jak cholernie
bolały. Sześc słów, a jak raniły moje serce. Byłam pewna, że
moja twarz jest cała czerwona i opuchnięta od płaczu.
-Wyjdzcie.
- szepnęłam cicho do siebie, jednak oni nie uczynili mojej prośby
-WYJDZCIE! - tym razem aż wrzasnęłam, tym razem aż podskoczyli ze
strachu i opuścili pokój uprzednio mi się przyglądając z żalem
Minęło
dośc sporo godzin zanim się otrząsnęłam. Ze szpitala wyszłam w
czarnej sukience z cieniutkim, czerwonym paskiem. Twarz zakryłam
dzisiejszą gazetą, a ochroniarz chwycił mnie za ramiona i wsadził
do vana w którym siedzieli już chłopcy oraz moja przyjaciółka.
Oparłam zmęczoną głowę o szybe i odpłynęłam przyglądając
się otaczającymi mnie ludzmi. Od fanów się nie obeszło, stali
pod szpitalem a teraz biegli równo z samochodem wykrzykując "Zalie"
. Co prawda jeszcze nie jesteśmy razem, ale wiem i widze, że Zayn
tego bardzo chce, a głupio chyba było mnie spytac o chodzenie kiedy
poprosiłam żeby wyszli i zostawili mnie samą. Jęknęłam z bólu
i przeniosłam głowe na ramie Mulata. Przymknęłam powieki i
usnęłam.
-Nat.
- usłyszałam nad swoim uchem ciche mruknięcie, a po chwili
otworzyłam powieki, teraz spostrzegłam jak leże. Moja głowa
spoczywała na kolanach Nialla, a nogi na kolanach Zayna. Na mojej
twarzy zawidniał ledwo widzialny uśmiech i usiadłam pomiędzy
dwójką bacznie im się przyglądając. Niall uśmiechnął się
promiennie, i mruknął coś w rodzaju "słodko wymawiasz imie
Zayna przez sen". Byłam pewna, że oblałam się rumieńcem.
Schowałam twarz we włosach.
Liam
powiedział, że jesteśmy na miejscu i dotarło do mnie, że
przecież dzisiaj gramy koncert. Ja jako support, bo podobno moja
poprzedniczka zachorowała i niestety musze wykonac kilka coverów bo
jeszcze nie posiadam swojej płyty, chociaż to za niedługo sie
zmieni, bo gdy będziemy w Londynie czeka mnie niezła praca. Po
dwanaście godzin będę siedziała w studiu. Ekipa zajmująca się
moją promocją chce żeby płyta pojawiła sie jeszcze w tym roku.
Podczas gdy ja będę nagrywac – One Direction będzie w trasie po
Europie.
Wysiadając
z vana dostrzegłam tłum fanów. Duży brystol na którym widniały
moje i zespołu zdjecia oraz duży napis "I Love You Nat&1D"
utwierdził mnie w przekonaniu, że nie czekają tylko na zespół.
Nie obeszło się również bez paparazzi którzy robili nam zdjęcia
na każdym kroku zdjecie. Przed areną postanowiliśmy, że zrobimy
sobie grupowe zdjęcie z fanami. Uklękliśmy przy barierkach a
ochroniarz zrobił zdjecie. Uśmiechnęłam się blado a po chwili
już znikneliśmy za drzwiami prowadzącymi do areny. Po drodze
spotkaliśmy grupe tancerzy która miała wystapic na moim supporcie
i na chłopaków koncercie.
Ochrona
zaprowadziła nas do naszej garderoby, niestety musieliśmy się
rozdzielic, bo miałam ją sama. Przynajmniej tam mogłam sie
wyryczec w spokoju.
Garderoba
była urządzona w czarno-czerwono-białych akcentach. Czerwona sofa
znajdowała się na przeciwko plazmowego telewizora obok którego
stała szafa z moim zestawem na wieczór. Osunęłam się po
drzwiach, pociągnęłam kolana do brodu i ni stąd ni zowąd
wybuchłam niepochamowanym szlochem. Nie byłam pewna ile płakałam
ale kiedy do drzwi ktoś zapukał zerwałam się z ziemi i pobiegłam
do łazienki gdzie ponownie usiadłam na ziemi. Tym razem odchyliłam
głowe do tyłu i nabrałam powietrze do płuc. Przemyłam twarz
zimną wodą i wyszłam z toalety siadając na sofie. Do garderoby
weszło dwóch kolejnych stylistów a zaraz po nim Paul. Usiadł obok
mnie i objął ramieniem przyciągając mnie do siebie. Podkurczyłam
nogi i ponownie sie rozpłakałam. Jedno jest pewne – nie
wiedziałam, że z Paula taki facet.
-Jesteś
w stanie śpiewac, czy nie? Moge to odwołac jeśli chcesz. -
powiedział odsuwając mnie od siebie
Spojrzałam
w jego oczy. Wydawało się, że również płakał.
-Nie.
- zaciągnęłam nosem -Dam rade.
1,5
h później
Makijażystka
ostatni raz musneła moje rzęsy tuszem i pozwoliła mi wstac z
miejsca. Czarna koszulka z cwiekami na ramieniu i napisem "trouble
maker, heart breaker" idealnie podkreślała moją sylwetke,
biało-czarne spodnie równierz to robiły. Całą uwage odwracały
niebieskie koturny z cwiekami i czerwona bransoletka. Włosy miałam
rozpuszczone, jedynie kilka pasem było spiętych na tyle za pomocą
małej, różowej wstążki. Uśmiechnęłam się blado do lustra i
gotowa wyszłam z garderoby. Ochrona skierowała mnie ku wejściu na
scene. Dźwiekowiec podał mi mikrofon. Ustawiłam się na platformie
dzięki której miałam znaleźc się na scenie. Pierwszy cover jaki
miałam wykonac to Change Your Life Little Mix. Kiedy muzyka
wydobyła się z głośników tłum oszalał, a ja wbiłam się na
scene. Od dawna nie czułam tej presji która ogarniała mnie gdy
śpiewałam. Mój lęk przed sceną został odesłany do piekieł.
Przyłożyłam
do ust mikrofon, a po chwili z ust wydobyły się słowa;
-She
captures her reflection...
Kolejną
piosenką jaką miałam wykonac, to cover Seleny Gomez – Hit The
Lights. Piosenka bardzo mi przypadła do gustu, zwłaszcza, że
mogłam chociaż przez trzy minuty zapomniec o śmierci bliskiej mi
osoby. Bałam się, że fani nie będą się wcale bawic, jednak jak
zawsze pomyliłam się. Gdzie nie gdzie na trybunach ludzie trzymali
plakaty z różnymi napisami. Miałam zaśpiewac sześc piosenek.
Moją trzecią był Unbroken – Demi Lovato. Naprawde cieżko
było mi nauczyc sie tych piosenek, zwłaszcza, że czasu zbytnio nie
miałam, a moja ciemnota z zespołami czy artystami naprawdę się
poszerzała kiedy słyszałam kolejne imie jakiegoś celebryty.
Litości! Ja nawet nie wiedziałam, że Selena Gomez śpiewa! Zawsze
kojarzyłam ją z disney'a, zresztą tak samo było z Lovato, której
już kompletnie nie znałam, ale słyszałam, że dobrze zna się z
Niallem. Czwartą piosenką okazał się cover Justina Biebera –
który znajdował się podobno na widowni – Die In Your Arms.
Tutaj również nie obeszło się bez zabawy. Nawet jedna z
dziewczyn zaczeła na tyle głośno wrzeszczec, że Justin jest na
widowni i pewnie będzie zadowolony z mojego występu. Mam taką
nadzieje, bo zniszczyc piosenkę muzyki światowego formatu to
naprawdę grzech. Piątą piosenką był kolejny hit Demi Lovato –
Skyscraper. Przed rozpoczęciem piosenki dźwiękowiec przyniósł
mi krzesło na którym usiadłam, mikrofon włożyłam do statywu.
-Nie
jestem pewna czy wiecie, ale dzisiejszy dzień jest jednym z moich
najgorszych. - powiedziałam gapiąc się tępo w tłum który ucichł
kiedy tylko zajełam miejsce na krześle -I chciałabym zadedykowac
tą piosenkę osobie która kochałam i kocham z całego serca. To
dla ciebie dziadku. - ostatnie słowa wypowiedziałam na tyle cicho,
że usłyszc mogły je jedynie osoby z pierwszego rzędu.
Tutaj
naprawde się postarałam. Chciałam, żeby moje emocje zostały
przeniesione na uczucia fanów. Chciałam żeby poczuli się choc
odrobine tak jak ja teraz. Chciałam żeby czuli smutek, żal. I
chyba tak wyszło, bo gdy skończyłam śpiewac, wszyscy stali ze
łzami w oczach. Uśmiechnęłam się blado do nich i starłam łze
wypływającą z oka. Ostatnia piosenka jaką miałam wykonac na
suporcie był to duet z Zaynem. Ekipa zajmująca się koncertem
sprzątnęła krzesło i statyw. Światła zgasły, a na scenie
pojawił się Mulat zaczynając śpiewac swoją wzrotke Broken
Strings. Na dzień dobry tłum zaczął wrzeszczec. Nie dziwie
się, gdyż nie mieli co robic. Tekstu nie znali bo piosenka była
nowa, ma wpłynąc do sieci dopiero dzisiaj.
Po
skończonej piosence na scenie pojawiła się reszta zespołu.
Zaśpiewałam z nimi ostatnią piosenkę, a potem zeszłam ze sceny
pozwalając im zostac z fanami. Podziękowano mi za trzydzieści
minut śpiewania bukietem róż. Jeszcze jutro będę w Nowym Jorku a
później wracam do Londynu gdzie będę mogła odpocząc przez
tydzień.
Świetny *-* Szkoda, że dziadek umarł. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńdirectionoverload.blogspot.com
w ostatnim akapicie normalnie zaczęłam płakać.!!! ubóstwiam to opowiadanie.!! i Ciebie.!!! szkoda, że kończysz, ale cóż.!
OdpowiedzUsuńtylko więcej mogłabyś pisać o L. i Z. są boscy jako para.!
całe opowiadanie mam już napisane więc no ;c ale w wolnej chwili zapraszam was na moje kolejne opowiadanie o Louisie :)
UsuńDoprowadziłaś mnie do łez, co pogorszyło mój już i tak dobity humor. Jednakże rozdział genialny, naprawdę jeden z najlepszych :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny x