środa, 3 kwietnia 2013

11.
Soundtrack: Demi Lovato - Skyscraper
 Dedykacja: -
Cytat: -
Informacja: Postanowiłam, że będzie tylko 14 rozdziałów i epilog którego właśnie już pisze. Kolejne rozdziały będą dodawane co tydzień, po zakończeniu tego opowiadania zapraszam tutaj -> KLIK <-

Dziwne uczucie. Czuje się taka lekka jak piórko. Unoszę się nad miękkim łóżkiem i z delikatnością opadam na nie po czym zasypiam z błogością i spokojem.
-Czy wszystko z nią w porządku?
Leniwie otworzyłam prawą powiekę. Spodziewałam się najgorszego – i nie powiem, stało się. Leżałam obezwładniona, bez sił, bez chęci do życia na szpitalnym łóżku otoczona lekarzem i dwoma pielęgniarkami. W pokoju unosiła się woń mieszanki perfumów który dośc dobrze znałałam. Lekarz wyjął z kieszeni małą latarkę i poświecił mi nią w oczy, kazał śledzic mi swój palec co też zrobiłam. Uśmiechnął się do mnie sztucznie po czym wyszedł z pokoju zostawiając mnie z piątką chłopaków, którzy najwyraźniej dobrze się już zadomowili bo Harry z Niallem leżeli na sofie przeglądając coś w telefonie, Zayn z Louisem siedzieli na podłodze i czytali jakieś czasopismo, a Liam właśnie wszedł z kubkiem gorącej kawy. Brakowało mi jedynie Cassie.
Podniosłam prawą rękę w celu podrapania się po skroni. Nie minęła zaledwie sekunda kiedy cała paczka pojawiła się tuż obok mnie. Zayn usiadł na krześle chwytając moją dłoń na której po chwili składał pocałunki. Niall usiadł na tyłach i rozłożył tak nogi, że jego buty znajdowały się tuż obok mojej twarzy, Louis z Harrym stali, a Liam chodził w kółko po sali. Posłałam im blady uśmiech po czym chciałam wstac z łóżka, ale Mulat mnie powstrzymał.
-Lekarz zabronił ci wstawac z łóżka przez cały dzień. - wytłumaczył
No to zaczyna się niezła katorga.
-A co tak właściwie się stało? - wyjąkałam
-Zemdlałaś w taksówce. - odparł Liam
Cała piątka wyglądała na dośc podenerwowaną co nie uszło mojej uwadze.
-O co chodzi? - spytałam akcentując każde słowo
Zayn podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były pełne smutku, żalu, współczucia. Kręciła się w nich łza która zaraz spadła na policzek. Przestraszona ścisnęłam jego dłoń jeszcze mocniej.
-Twój dziadek.. - zaczął Louis siadając po drugiej stronie łóżka -Miał zawał. Nie przeżył.
Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy. Gapiłam się tępo w ściane na przeciwko. Zdawało mi się, że moi przyjaciele coś mówili, ale nie zwracałam na nich najmniejszej uwagi. Liczyły się te sześc słów wypowiedzianych z ust Louisa. Sześc słów, a jak cholernie bolały. Sześc słów, a jak raniły moje serce. Byłam pewna, że moja twarz jest cała czerwona i opuchnięta od płaczu.
-Wyjdzcie. - szepnęłam cicho do siebie, jednak oni nie uczynili mojej prośby -WYJDZCIE! - tym razem aż wrzasnęłam, tym razem aż podskoczyli ze strachu i opuścili pokój uprzednio mi się przyglądając z żalem

Minęło dośc sporo godzin zanim się otrząsnęłam. Ze szpitala wyszłam w czarnej sukience z cieniutkim, czerwonym paskiem. Twarz zakryłam dzisiejszą gazetą, a ochroniarz chwycił mnie za ramiona i wsadził do vana w którym siedzieli już chłopcy oraz moja przyjaciółka. Oparłam zmęczoną głowę o szybe i odpłynęłam przyglądając się otaczającymi mnie ludzmi. Od fanów się nie obeszło, stali pod szpitalem a teraz biegli równo z samochodem wykrzykując "Zalie" . Co prawda jeszcze nie jesteśmy razem, ale wiem i widze, że Zayn tego bardzo chce, a głupio chyba było mnie spytac o chodzenie kiedy poprosiłam żeby wyszli i zostawili mnie samą. Jęknęłam z bólu i przeniosłam głowe na ramie Mulata. Przymknęłam powieki i usnęłam.

-Nat. - usłyszałam nad swoim uchem ciche mruknięcie, a po chwili otworzyłam powieki, teraz spostrzegłam jak leże. Moja głowa spoczywała na kolanach Nialla, a nogi na kolanach Zayna. Na mojej twarzy zawidniał ledwo widzialny uśmiech i usiadłam pomiędzy dwójką bacznie im się przyglądając. Niall uśmiechnął się promiennie, i mruknął coś w rodzaju "słodko wymawiasz imie Zayna przez sen". Byłam pewna, że oblałam się rumieńcem. Schowałam twarz we włosach.
Liam powiedział, że jesteśmy na miejscu i dotarło do mnie, że przecież dzisiaj gramy koncert. Ja jako support, bo podobno moja poprzedniczka zachorowała i niestety musze wykonac kilka coverów bo jeszcze nie posiadam swojej płyty, chociaż to za niedługo sie zmieni, bo gdy będziemy w Londynie czeka mnie niezła praca. Po dwanaście godzin będę siedziała w studiu. Ekipa zajmująca się moją promocją chce żeby płyta pojawiła sie jeszcze w tym roku. Podczas gdy ja będę nagrywac – One Direction będzie w trasie po Europie.
Wysiadając z vana dostrzegłam tłum fanów. Duży brystol na którym widniały moje i zespołu zdjecia oraz duży napis "I Love You Nat&1D" utwierdził mnie w przekonaniu, że nie czekają tylko na zespół. Nie obeszło się również bez paparazzi którzy robili nam zdjęcia na każdym kroku zdjecie. Przed areną postanowiliśmy, że zrobimy sobie grupowe zdjęcie z fanami. Uklękliśmy przy barierkach a ochroniarz zrobił zdjecie. Uśmiechnęłam się blado a po chwili już znikneliśmy za drzwiami prowadzącymi do areny. Po drodze spotkaliśmy grupe tancerzy która miała wystapic na moim supporcie i na chłopaków koncercie.
Ochrona zaprowadziła nas do naszej garderoby, niestety musieliśmy się rozdzielic, bo miałam ją sama. Przynajmniej tam mogłam sie wyryczec w spokoju.
Garderoba była urządzona w czarno-czerwono-białych akcentach. Czerwona sofa znajdowała się na przeciwko plazmowego telewizora obok którego stała szafa z moim zestawem na wieczór. Osunęłam się po drzwiach, pociągnęłam kolana do brodu i ni stąd ni zowąd wybuchłam niepochamowanym szlochem. Nie byłam pewna ile płakałam ale kiedy do drzwi ktoś zapukał zerwałam się z ziemi i pobiegłam do łazienki gdzie ponownie usiadłam na ziemi. Tym razem odchyliłam głowe do tyłu i nabrałam powietrze do płuc. Przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam z toalety siadając na sofie. Do garderoby weszło dwóch kolejnych stylistów a zaraz po nim Paul. Usiadł obok mnie i objął ramieniem przyciągając mnie do siebie. Podkurczyłam nogi i ponownie sie rozpłakałam. Jedno jest pewne – nie wiedziałam, że z Paula taki facet.
-Jesteś w stanie śpiewac, czy nie? Moge to odwołac jeśli chcesz. - powiedział odsuwając mnie od siebie
Spojrzałam w jego oczy. Wydawało się, że również płakał.
-Nie. - zaciągnęłam nosem -Dam rade.

1,5 h później

Makijażystka ostatni raz musneła moje rzęsy tuszem i pozwoliła mi wstac z miejsca. Czarna koszulka z cwiekami na ramieniu i napisem "trouble maker, heart breaker" idealnie podkreślała moją sylwetke, biało-czarne spodnie równierz to robiły. Całą uwage odwracały niebieskie koturny z cwiekami i czerwona bransoletka. Włosy miałam rozpuszczone, jedynie kilka pasem było spiętych na tyle za pomocą małej, różowej wstążki. Uśmiechnęłam się blado do lustra i gotowa wyszłam z garderoby. Ochrona skierowała mnie ku wejściu na scene. Dźwiekowiec podał mi mikrofon. Ustawiłam się na platformie dzięki której miałam znaleźc się na scenie. Pierwszy cover jaki miałam wykonac to Change Your Life Little Mix. Kiedy muzyka wydobyła się z głośników tłum oszalał, a ja wbiłam się na scene. Od dawna nie czułam tej presji która ogarniała mnie gdy śpiewałam. Mój lęk przed sceną został odesłany do piekieł.
Przyłożyłam do ust mikrofon, a po chwili z ust wydobyły się słowa;
-She captures her reflection...
Kolejną piosenką jaką miałam wykonac, to cover Seleny Gomez – Hit The Lights. Piosenka bardzo mi przypadła do gustu, zwłaszcza, że mogłam chociaż przez trzy minuty zapomniec o śmierci bliskiej mi osoby. Bałam się, że fani nie będą się wcale bawic, jednak jak zawsze pomyliłam się. Gdzie nie gdzie na trybunach ludzie trzymali plakaty z różnymi napisami. Miałam zaśpiewac sześc piosenek. Moją trzecią był Unbroken – Demi Lovato. Naprawde cieżko było mi nauczyc sie tych piosenek, zwłaszcza, że czasu zbytnio nie miałam, a moja ciemnota z zespołami czy artystami naprawdę się poszerzała kiedy słyszałam kolejne imie jakiegoś celebryty. Litości! Ja nawet nie wiedziałam, że Selena Gomez śpiewa! Zawsze kojarzyłam ją z disney'a, zresztą tak samo było z Lovato, której już kompletnie nie znałam, ale słyszałam, że dobrze zna się z Niallem. Czwartą piosenką okazał się cover Justina Biebera – który znajdował się podobno na widowni – Die In Your Arms. Tutaj również nie obeszło się bez zabawy. Nawet jedna z dziewczyn zaczeła na tyle głośno wrzeszczec, że Justin jest na widowni i pewnie będzie zadowolony z mojego występu. Mam taką nadzieje, bo zniszczyc piosenkę muzyki światowego formatu to naprawdę grzech. Piątą piosenką był kolejny hit Demi Lovato – Skyscraper. Przed rozpoczęciem piosenki dźwiękowiec przyniósł mi krzesło na którym usiadłam, mikrofon włożyłam do statywu.
-Nie jestem pewna czy wiecie, ale dzisiejszy dzień jest jednym z moich najgorszych. - powiedziałam gapiąc się tępo w tłum który ucichł kiedy tylko zajełam miejsce na krześle -I chciałabym zadedykowac tą piosenkę osobie która kochałam i kocham z całego serca. To dla ciebie dziadku. - ostatnie słowa wypowiedziałam na tyle cicho, że usłyszc mogły je jedynie osoby z pierwszego rzędu.
Tutaj naprawde się postarałam. Chciałam, żeby moje emocje zostały przeniesione na uczucia fanów. Chciałam żeby poczuli się choc odrobine tak jak ja teraz. Chciałam żeby czuli smutek, żal. I chyba tak wyszło, bo gdy skończyłam śpiewac, wszyscy stali ze łzami w oczach. Uśmiechnęłam się blado do nich i starłam łze wypływającą z oka. Ostatnia piosenka jaką miałam wykonac na suporcie był to duet z Zaynem. Ekipa zajmująca się koncertem sprzątnęła krzesło i statyw. Światła zgasły, a na scenie pojawił się Mulat zaczynając śpiewac swoją wzrotke Broken Strings. Na dzień dobry tłum zaczął wrzeszczec. Nie dziwie się, gdyż nie mieli co robic. Tekstu nie znali bo piosenka była nowa, ma wpłynąc do sieci dopiero dzisiaj.
Po skończonej piosence na scenie pojawiła się reszta zespołu. Zaśpiewałam z nimi ostatnią piosenkę, a potem zeszłam ze sceny pozwalając im zostac z fanami. Podziękowano mi za trzydzieści minut śpiewania bukietem róż. Jeszcze jutro będę w Nowym Jorku a później wracam do Londynu gdzie będę mogła odpocząc przez tydzień.


4 komentarze:

  1. Świetny *-* Szkoda, że dziadek umarł. Czekam na kolejny.
    directionoverload.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. w ostatnim akapicie normalnie zaczęłam płakać.!!! ubóstwiam to opowiadanie.!! i Ciebie.!!! szkoda, że kończysz, ale cóż.!
    tylko więcej mogłabyś pisać o L. i Z. są boscy jako para.!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całe opowiadanie mam już napisane więc no ;c ale w wolnej chwili zapraszam was na moje kolejne opowiadanie o Louisie :)

      Usuń
  3. Doprowadziłaś mnie do łez, co pogorszyło mój już i tak dobity humor. Jednakże rozdział genialny, naprawdę jeden z najlepszych :)
    Czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń